Dla wszystkich ten dzień był pełen wrażeń. Wreszcie mają wakacje, mogą odpocząć. Ale nie wszyscy.
-Tak…? Okej… Zaraz będę…- Niebieskooki brunet odłożył słuchawkę telefonu na stół. Wyłączył telewizor, komputer i wyszedł z domu wcześniej wkładając komórkę do kieszeni.
Na dworze już się ściemniało, gdyż niebo tego dnia było wyjątkowo zachmurzone, a powietrze rześkie. Na miejsce spotkania prowadziła go otaczająca cisza.
-Witaj Max. Fajnie, że przyszedłeś. – Chłopak został ciepło przywitany przez obecnych. Byli to jego przyjaciele.
-Co się stało, że chcieliście się tu spotkać? – Spytał chłopak rozkoszując się widokiem. Miejsce, w którym się teraz znajdowali było zwane punktem widokowym. W oddali, miedzy chmurami, było widać słońce chylące się ku zachodowi. W niektórych domach ludzie mieli już włączone światła, a w innych było ciemno. – Jestem nieco zmęczony po pracy i chciałbym się niedługo położyć spać.
-Rozumiemy. Zaraz do nas powinien dołączyć Luk, on ci wszystko opowie. – Odparł Mat, wysoki brunet o brązowych oczach. Na dworze zrobiło się nieco jaśniej, gdyż chwilowo wiatr rozgonił chmury zakrywające słońce. Ptaki powoli cichły i kładły się do snu. Po kilku chwilach dołączył do zebranych wysoki blondyn.
-Słuchajcie, pół godziny temu dzwoniła do mnie Mika. Pakujcie się, wracamy do Polski. – Powiedział Luk bez owijania w bawełnę.
-A praca?- Spytał jeden z obecnych. Był najwyższy z nich wszystkich, miał krótkie blond włosy i brązowe oczy.
-Weźcie wolne. Nie na długo, na kilka dni.- Odparł niebieskooki. – Mika i jej koleżanki mają bal pożegnalny, ponieważ po wakacjach przenoszą się do Japonii. Teraz jest u nich po 9 (czas w Japonii =czas w Polsce +7). Bal mają jutro o 20, więc zdążymy dolecieć na czas. Koleżanek jest dokładnie pięć, więc każdy będzie miał partnerkę do tańca. – Luk uśmiechnął się do przyjaciół. – A i jeszcze jedno, samolot mamy dzisiaj o 20, wiec mamy tylko niecałe 4 godziny na spakowanie się i dojazd na lotnisko. Spotkamy się na przystanku autobusowym. Tylko się nie spóźnijcie. - Dodał i wszyscy rozeszli się do domów.
*
-Nie wierze! To jest.. Po prostu nieprawdopodobne! – Mówiła podekscytowanym głosem Miyo. – Wiem, że to prawda, ale wciąż trudno mi w to uwierzyć!
-Zgadzam się z tobą. To niesamowite co nas spotkało. – Odparła z uśmiechem Kin. Poszły w umówione miejsce. Miały się spotkać z resztą dziewczyn na starym mieście, tam było wiele sklepów z pięknymi sukniami. Nie było czasu do stracenia. Miały tyle jeszcze do zrobienia przed tym wielkim i niespodziewanym balem.
*
-Jak myślisz poradzą sobie? – Hikaru spytała delikatnym głosem wychowawczynię.
-Wydaje mi się, że są gotowe. – Odpowiedziała spokojnie Yuko. Wiedziała ile potrafią jej uczennice. Była pewna, że reszta dziewczyn posiada takie same umiejętności oraz wiedzę co Miyo i Kin.
*
-Jesteście! – Krzyknęła Miyo na widok nadchodzących. – Czemu się spóźniłyście?
-Przepraszam, ale… - Minako urwała w połowie zdania.
-Ale? – Kin również chciała się dowiedzieć dlaczego musiały czekać aż godzinę, a i tak nie zjawiły się wszystkie. – I gdzie jest Saori i Emi?
-Były korki… A one dzwoniły i powiedziały, że się spóźnią. – Odpowiedziała Mika.
-No nic.. Poczekamy na nie. – W głosie dziewczyny było słychać lekką irytację, ale też smutek i zrezygnowanie.
-Ej, nie przejmuj się. Zdążymy przed balem. – Próbowała ją pocieszyć Kin, jednak na próżno.
Minuty mijały, a spóźnionych wciąż nie było widać. Pod sklepem przewijały się tłumy ludzi. Jedni przechodzili obok, drudzy wchodzili do sklepu a inni z niego wychodzili.
-Dlaczego? Dlaczego organizują bal… na naszą cześć??– Spytała brunetka po chwili milczenia.- To tak jakby uważali, że wyjeżdżamy do Japonii na zawsze…
-Albo chcą nam dodać otuchy…– Przytaknęła jej Minako. – Okazać wsparcie.- Dodała po chwili z uśmiechem.
-Ja to uważam za wyróżnienie. Zwłaszcza, że będziemy mieć bal w jednej szkole, wszystkie razem.
-Ja też, Mika. Ale równocześnie mnie to zastanawia. Tyle pytań bez odpowiedzi… - Powiedziała w zamyśleniu brunetka. Coś jej nie pasowało. Jakieś przeczucie nie dawało spokoju. To wszystko co się wydarzyło, te ich nie zwykłe wyniki, zaproszenia do szkoły magii i teraz ten bal, jej zdaniem nie pasowało to do siebie.
*
-Pośpieszcie się! To ostatni autobus przed odlotem naszego samolotu!! – Krzyczał Luk biegnąc za odjeżdżającym pojazdem. Reszta chłopaków szybko do niego dołączyła i już razem, ramię w ramię, jak bracia, gonili uciekający autobus. Na szczęście kierowca ich zauważył na chwile przed wyjechaniem z zakola na ulicę. Zatrzymał się a oni wsiedli i gorąco mu podziękowali.
-Oby nie było więcej przeszkód… - Szepnął do siebie brunet. – Jeszcze dużo się wydarzy, byśmy tylko zdążyli… - Przeczucie nie dawało mu spokoju. Wiedział, że spotkanie z tymi dziewczynami jest ważne. Nie mogą się spóźnić. Jednak niektórzy będą ich próbowali powstrzymać. To spotkanie oznacza początek…
*
-Hej! Spójrzcie! – Krzyknęła Miyo, gdy w oddali zobaczyła zbliżające się znajome sylwetki.
-To Emi i Saori! – Blondynka ucieszyła się na widok szatynek.
-Tak, to one, Kin. – Na ustach brunetki pojawił się uśmiech. – Teraz już wszystko pójdzie dobrze… Musi… - Szepnęła do siebie. – Hej dziewczyny! Co tak długo? – Krzyknęła, gdy były już bliżej.
-Przepraszam. To moja wina. – Powiedziała Emi po złapaniu oddechu. – Nie mogłam się zdecydować… - Przerwała. Wszystkie obecne zwróciły na nią swoje oczy i oczekiwały co dalej powie zielonooka. - Nie mogłam się zdecydować jakie buty wziąć…
-Co?! – Miyo się załamała. Wiedziała, ze Emi i Mika starają się zawsze ładnie ubierać, ale nie myślała, że kiedyś się doczeka chwili, gdy jedna z nich z powodu wyglądu się spóźni.
-Mamy jeszcze dużo czasu, Miyo. – Uśmiechnęła się ciepło Saori. – Ja się spóźniłam, bo umówiłam się z Emi, że będę na nią czekać i razem przyjdziemy.
-Rozumiem. – Odparła spokojnie brunetka.
-Chodźmy. Nie ma czasu do stracenia! – W głosie niebieskookiej blondynki słychać było zapał. Ona i Emi zawsze lubiły zakupy i zazwyczaj razem je robiły. W końcu były przyjaciółkami. Jedyna Kin miała lekko kwaśną minę, ale nie zdziwiło to żadnej z dziewczyn. Dobrze wiedziały jaki był jej stosunek do zakupów.
-Jest niecałe pół godziny po 10, więc mamy dużo czasu, ale tez dużo do zrobienia. – Miyo uśmiechnęła się promiennie. Koleżanki odpowiedziały jej tym samym. Długo się nie zastanawiając ruszyły na podbój sklepów.
*
Grupka chłopaków podążała w stronę lotniska. Widać było, że się spieszą. Była godzina 19.45, a oni nawet jeszcze nie mieli biletów kupionych, a niestety samolot nie będzie czekał na szóstkę roztargnionych przyjaciół.
Ulice były puste. Jedynie kilka taksówek wjechało na parking przed lotniskiem. Zapewne też wybierali się w podróż do innego kraju. Wieczór był spokojny, ciepły. Wietrzyk lekko poruszał liśćmi drzew. Panującą ciszę przecinała tylko melodia wygrywana przez świerszcze oraz odgłos odjeżdżających samochodów.
-O której będziemy na miejscu? – Spytał zaciekawiony zaistniałą sytuacją ciemnooki brunet.
-O ile ZDĄŻYMY na samolot, to o 13 polskiego czasu. - Odparł lekko poirytowany Luk. Poczym przyspieszył kroku, tak że prawie biegł. Reszta zrobiła to samo.
Pogoda gwałtownie się zmieniła. Wiatr przybrał na sile, a świerszcze ucichły. Z ciemnych chmur zaczął padać deszcz. Chłopcy zanim weszli do budynku lotniska zdążyli już dość mocno zmoknąć. Rozpętała się prawdziwa burza.
Na pierwszy rzut oka lotnisko było puste. W poczekalni nikogo nie było, jedynie jakiś woźny zbierał śmieci. Grupka przyjaciół przeszła do części z kasami. To co zobaczyli ich zupełnie zaskoczyło.
-No nie! Nie dość, że warunki pogodowe mogą opóźnić lot, to jeszcze przy każdej kasie jest przynajmniej z 10 osób! – Krzyknął rozwścieczony chłopak. Jego głos rozniósł się po dużym pomieszczeniu i wrócił w postaci echa. Wszyscy spojrzeli na przybyłych.
-Trzeba było wcześniej kupić bilet. – Odparł dość nieprzyjemnie ktoś z boku. Luk nic nie odpowiedział. Szybkim krokiem odszedł w pusty kąt. Złość rozsadzała go od środka. Tak dawno nie widział się ze swoją ukochaną Miką, a teraz jeszcze nie wiadomo czy zdąży na jej bal.
-Tak bardzo tęsknię…- Pomyślał ze smutkiem i usiadł na zimnej posadzce oparłszy się o chłodną ścianę. Chłopcy współczuli mu. Praca pochłonęła zarówno jego jak i ich. Nie mieli czasu na nic. On przynajmniej miał dziewczynę.
-Idę stanąć w kolejce. – Spokojnie powiedział zazwyczaj cichy Mito. Odgarnął na bok kilka spadających kosmków na oczy i ruszył w stronę kolejki, gdzie stało najmniej osób. Reszta odprowadziła go wzrokiem. Po chwili Kasper podszedł pocieszyć przyjaciela siedzącego w samotności.
-Hej. Jak tam? – Spytał stanąwszy naprzeciw Luka.
-Ok. – Odparł beznamiętnie blondyn.
-Wstań, bo się przeziębisz i będzie kłopot. – Stwierdził mało delikatnie zielonooki. Blondyn posłusznie wstał z ziemi. Stojący wciąż przy drzwiach uznali, że lepiej się nie wtrącać. Luk i Kasper długo się znają, lepiej żeby pogadali tak od serca.
-Ktoś koniecznie chce byśmy nie dotarli na czas. – Spokój z jakim Max to powiedział zdziwił Dana i Mata. – Tylko dlaczego?
-Nie wiem. Wiem tylko, że spotkanie z tymi dziewczynami dużo zmieni. – Mówiąc to szatyn spojrzał w stronę zmniejszającej się kolejki. Dan już chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu głos, który dochodził z radioli:
-Lot 111 do Głogowa zostaje wstrzymany z powodu burzy. Reszta lotów również na razie zostaje wstrzymana.
-Chłopie, chyba masz rację. Ktoś chce nas tu zatrzymać… – Stwierdził Dan.
*
-Wszystko idzie zgodnie z planem…
-Tak, Mayumi.- Odparła ciemnowłosa. Obie stały na gmachu lotniska. Mimo ulewy i wichury one nie były ani mokre ani wiatr ich nie dotykał.
-Świetnie się spisałyście, dziewczyny. – Powiedziała Urako, która właśnie dołączyła do koleżanek. – Jeśli oni nie dotrą do tych… dziewczyn, to nie będą mogli stanąć w ich obronie. Musimy to wykorzystać…- Wiatr niósł jej złowieszczy głos w przestrzeń.
- Same są bezbronne niczym pisklęta bez matki…- Śmiech wiedźm biegł wraz z wiatrem wzdłuż i wszerz Tokio.
*
Pomimo wczesnego lata pogoda była bardzo ciepła, wręcz upalna. Zmieniający się klimat sprawia, że lato w Polsce jest identyczne jak w Japonii- upalne na przemian z burzami. Jednego dnia temperatura dochodzi do 30 stopni, a drugiego niebo przykrywają burzowe chmury. Jednak ten dzień był wyjątkowo piękny. Ptaki śpiewały, wiaterek gładził twarze przechodniów lekkim muśnięciem, słońce oplatało wszystko swymi ciepłymi promieniami.
Tego dnia ci , którzy wstali z łóżka lewą nogą, wszyscy oni wpadli w dobry nastrój, a ci, którzy byli skłóceni zakopywali topory wojenne i podali sobie ręce na zgodę. W całym wszechświecie zapanował radosny nastrój. Wszyscy czuli, że ma wydarzyć się coś wielkiego.
Szóstka przyjaciółek była w trakcie przeszukiwania sklepów w celu kupienia sukien. Niestety jak do tej pory nie trafiły na taki, który by spełniał ich oczekiwania.
-Co myślicie o tych sukniach? – Spytała Mika wychodząc ze sklepu.
-Średnie. – Odparła ze skwaszoną miną Emi.
-To jak szukanie igły w stogu siana! – Zirytowała się Kin. – Nie dość, że mamy mało czasu, to jeszcze nic odpowiedniego nie można tu kupić…
-Zwłaszcza, że zostało mało sklepów… Jak na złość, nigdzie nie ma odpowiednich sukien! – Brunetce wydało się to podejrzane. -A jutro przecież nie będziemy biegać za sukniami! Tylko się malować, czesać, szykować itp.! – Dodała wściekłym głosem.
-Został jeden sklep. – Powiedziała Saori po chwili ciszy.
-Co?!- Mika, Emi i Miyo na raz wyraziły swoje zdziwienie.
-To nasza ostatnia deska ratunku. – Powiedziała z powagą ciemnooka brunetka. Wszystkim dziewczynom coś tu nie pasowało. – Pójdziemy na ten bal, nawet bez sukienek! – Swoje myśli skierowała ku niebu. Nie wiedziała co lub kto jest za to odpowiedzialny, ale czuła, że ktoś za tym stoi.
-Więc chodźmy. – W głosie Kin nie było słychać zniechęcenia czy obojętności. Wręcz przeciwnie. Dało się słyszeć coś w rodzaju radości. Blondynka miała nadzieję, że znajdą tu suknie i wrócą do domu by sobie wszystko przygotować na jutro, żeby rano nie trzeba było szukać potrzebnych rzeczy.
*
-Wiedziała pani, że ze wszystkich sklepów wycofano suknie wieczorowe?
-Tak. – Odpowiedź była krótka, ale jej ton dużo mówił. W głosie rozmówczyni brzmiało zdecydowanie i niepokój.
-Dlaczego nic pani nie zrobi? – Spytała blondynka, jednak dyrektorka tylko pokiwała przecząco głową.
-Nie mogę. – Szepnęła po chwili.
*
-Dzień dobry! – Głosy dziewczyn rozbrzmiały po pustym sklepie. Od razu ich uwagę przykuła zawartość sklepu.
-O mój.. O matko..! Dziewczyny! – Radośnie wykrzyczała brunetka zobaczywszy, co znajduje się w pomieszczeniu. Reszcie dziewczyn zaparło dech w piersiach. Po chwili, gdy już się otrząsnęły zaczęły szukać czegoś dla siebie. Miały dużo szczęścia, był to bowiem jedyny sklep, w którym przez cały okrągły rok sprzedaje się suknie balowe i ślubne.
Pusty do tej pory sklep stał się tętniącym życiem miejscem. Rozbrzmiewał radosnymi dziewczęcymi głosów.
-Widzę, że każda z was znalazła już coś dla siebie. – Stwierdziła wysoka brunetka w pomarańczowej garsonce wychodząca z zaplecza.
*
-Czyli.. nie zamierza pani nic w tej sprawie zrobić?
-Nie mogę, Mari. Dziewczęta muszą sobie same jakoś poradzić...- Odpowiedziała dyrektorka zmartwionym głosem.- O, przepraszam, to mój telefon. Moshi Moshi!
~Przecież ona wie, jak ważny jest ten bal. Dziewczyny muszą mieć suknie,żeby pójść na bal. Tam spotkają magików... To spotkanie musi się udać! Inaczej one nie będą mogły... są jedyną nadzieją wszechświata, a ona sobie rozmawia przez telefon! - Przyszła wychowawczyni Mitsu i jej koleżanek była wściekła na swoją przyjaciółkę, dyrektorkę Szkoły Magii. Nie mogła zrozumieć, dlaczego ta, widząc, że jest coś nie tak, nie chce zareagować...
-Mamy problem.-Niespokojny głos Hikaru wyrwał blondynkę z zamyślenia.
-Co się stało?
-Dzwoniła do mnie Masako Okabe, moja przyjaciółka z Polski. Ma ona swój sklep i sprzeciwiła się wycofaniu sukien balowych...
-To wspaniale! Dziewczyny będą miały skąd wziąć suknie..!
-Ale to nie jest problem.-Coraz bardziej niespokojny głos dyrektorki zaczął martwić pannę Abe. Musiało się wydarzyć coś, czego dyrektorka się nie spodziewała.
-Do jednej z dziewczyn dzwonił jej chłopak, jeden z tych co mają przylecieć.
-Tak? Co się stało?- Blondynka wstała od stolika i podeszła do dyrektorki. Ta zapatrzona w okno milczała. Jej czoło marszczyło się pod wpływem intensywnego myślenia nad czymś, co ją wyraźnie niepokoi i martwi.
-Nie zjawią się na balu.- Powiedziała tak nagle, że Mari drgnęła.- Odwołano wszystkie loty, a ten do Polski w pierwszej kolejności. Zerwała się straszna nawałnica,a w dodatku w kasach są olbrzymie kolejki...-Głos kobiety zadrżał. ~ Wszystko idzie nie tak...!- Pomyślała ze złością i smutkiem jednocześnie, i dodała- Ktoś próbuje nie dopuścić do ich spotkania... Musimy mu w tym przeszkodzić. Mari?
-Tak?- Dźwięk imienia wyrwał blondynkę jakby ze snu. Dopiero teraz dotarła do niej powaga sytuacji.
-Masz zadanie. Leć czym prędzej do dziewcząt w Polsce. Ja zajmę się chłopcami. - Mari skinęła przytakująco głową i wyszła w pośpiechu z pomieszczenia. Skierowała się do pokoju teleportacji, wypowiedziała nazwę miasta i na wielkim ekranie ukazała się jego panorama. Wypowiedziała imię i nazwisko właścicielki sklepu i zobaczyła wnętrze tegoż sklepu. Były tam teraz dziewczęta. Weszła do komory i...
*
-To co robimy?- Spytał poirytowany sytuacją Max- Będziemy tu tak stać i się gapić na siebie?
-A masz jakiś lepszy pomysł? Bo na piechotę chyba nie pójdziemy...!- Odparł złośliwie Dan. Od tej niemocy jaka zawładnęła przyjaciółmi atmosfera robiła się coraz cięższa. Jeszcze chwila, a będzie można ją kroić nożem. Aż tu nagle...
-Co to za światło?
-To kula światła, Max...
-A ty byś się mógł tak nie wymądrzać?!- Już Max szykował pięści, a Dan zakasał rękawy, gdy kula światła zmieniła się w kobietę w wieku około lat 30. Jej brązowe włosy delikatnie opadły na ramiona, a wzrok skierowała w stronę chłopców. Ci oniemieli na widok kobiety...
-Pani Hike?! Co pani tu robi?- Spytał ją Kasper w imieniu wszystkich zdziwionych.
-Musicie się pośpieszyć, jeśli chcecie zdążyć na bal dziewcząt. - Uśmiechnęła się do nich promiennie, jednak po chwili jej twarz spoważniała. - Ktoś chce was tu zatrzymać, a ja nie mogę na to pozwolić. Szybko, chodźcie ze mną.- Skierowała się w stronę wejścia na pas startowy, a chłopcy podążyli szybkim krokiem za nią. Satako wiedziała, że nie mają dużo czasu...
*
-Dziękujemy, że sprzedała nam pani suknie po nieco niższej cenie.- Zdawać by się mogło, że uśmiech Miyo opromieniał całe pomieszczenie.
-Gdyby nie pani, to nie mogłybyśmy pójść na bal...-Dodała Kin, a reszta dziewczyn tylko przytaknęła.-Nie stać nas by było, gdyby nie pani zniżka, pani Okabe.
-Oh, to nic takiego. Po prostu... tak miało być.- Tym razem to kobieta się uśmiechnęła, a jej oczy zabłyszczały.
-Jak możemy się pani odwdzięczyć?- Spytała promiennie brunetka. Jej oczy przybrały pytający wyraz i wyczekująco się przyglądały kobiecie. Była to śliczna dama o kruczoczarnych włosach. Każdy jej ruch był pełen gracji i wdzięku.
-Twój promienny i szczery uśmiech mi wystarczy. Bawcie się dobrze.
Dziewczęta już szły w stronę wyjścia kiedy nieznajomy głos rozbrzmiał w pomieszczeniu.
-Czekajcie!- Zza kurtyny światła wyszła wysoka, młoda kobieta. Jej orzechowe oczy zabłyszczały, a na policzkach pojawiły się dołeczki spowodowane uśmiechem. - Miło mi was poznać, dziewczęta.
Miyo i jej koleżanki spoglądały na blondynkę pytającym wzrokiem. Czekały co dalej powie.
-Jestem waszą wychowawczynią ze Szkoły Magii.-Powiedziała, widząc ich spojrzenia. - Dyrektorka mnie przysłała z powodu chłopców. Mam wam towarzyszyć dopóki oni się nie zjawią.
-Ale oni nie przy...
-Przyjadą, uwierz mi.- Kobieta przerwała spokojnym głosem wypowiedź niebieskookiej blondynki. Żadna z nich nie wiedziała, co to wszystko ma znaczyć, jednak były pewne jednego: te wakacje przyniosą im wiele niespodzianek...
*
-C..c..co to ma znaczyć?! Urako, spójrz..! Urako..URAKO!
-Mayumi, nie wydzieraj się tak. Nie widzisz, że jej tu nie ma. Zapewne ci z góry ją wezwali. - Dopiero teraz szatynka spojrzała w dół. - O.. cho..cholera! Gdzie są ci magicy?!
-Tam.- Blondynka wskazała na samolot, do którego właśnie wsiadała dyrektorka wraz z chłopakami.
-Jak im się to udało?
-Ta starucha opędziła się od twoich zoombie magią...!- Odpowiedziała Mayumi poirytowanym głosem.
-Urako się wścieknie, jak wróci do swojego ciała.- Stwierdziła niespokojnie Yoshiko.
-A dlaczego mam się wściec? Znowu coś spieprzyłyście?- Nie czekając na odpowiedz ciągnęła dalej- Wezwali mnie, by mi powiedzieć, że te siksy zdobyły suknie. A wy co macie mi do powiedzenia?
-No więc... Yoshiko ci powie..!
-Ty tchórzu!
-Spokój! - Wrzasnęła groźnie Urako i spojrzała wyczekująco na szatynkę.
-No więc... Dyrektorka Szkoły Magii pozbyła się moich zoombie i porwała samolot razem z magikami..
Urako nic nie odpowiedziała. Krew w niej się dosłownie zagotowała i wybuchła strasznym krzykiem...
*
Dziewczęta wykończone poszukiwaniami wróciły do swoich domów. Od Mari Abe dostały rozkaz uważania na siebie i nie wychodzenia z domu, gdy będzie już ciemno. Później wróciła ona do Japonii i w sali teleportów obserwowała co się dzieje w domach dziewczyn. Postanowiła, że bedzie czuwać całą noc.
*
Satako odegnała burzowe chmury, zaczarowała samolot tak, by był niewidoczny nawet dla istot magicznych i siadła za sterami. Lot był długi i wyczerpujący, ale na szczęście po drodze nie wydarzyło się nic niezwykłego.
~Ten, kto próbował przeszkodzić podróży chłopaków na pewno jeszcze nie raz się wtrąci. Muszę być czujna...- Myśli Satako wciąż krążyły przy jednym temacie. Nie mogła się ona pozbyć wrażenia, że kłopoty to się dopiero zaczną.
*
Ranek. Słońce powoli i leniwie wspina się na nieboskłon niczym na jakąś skałę. Ptaki obudzone pierwszymi promieniami słońca przystępują do swoich porannych arii, ćwierkotów i pokazów. Prześcigając się kto obudzi więcej osób, skaczą z gałęzi na gałąź, przelatują z drzewa na drzewo.
W nocy nic się nie wydarzyło, co wydało się naprawdę niepokojące zarówno dla Satako jak i Mari. Obie były wyczerpane, ale przytomne. Miały uszy i oczy szeroko otwarte i były w ciągłej gotowości do reakcji w razie jakiegoś niebezpieczeństwa.
Poranek minął szybko. Po śniadaniu dziewczyny się spotkały w parku. Były wypoczęte, radosne. Rozsiadły się na trawie pod drzewami i rozmawiały o dzisiejszym wieczorze.
-Wszyscy tam będą! Wszyscy! Cała szkoła! A może i nawet wszystkie szkoły!- Ekscytowała się Miyo, która już nie mogła się doczekać tego wielkiego wydarzenia.
-Ten bal jest dla mnie wielką nagrodą. - W głosie Saori było słychać przejęcie ale i również podekscytowanie. - Niecodziennie mamy okazję dostąpić takiego wyróżnienia!
-A ja się nie mogę doczekać kiedy zobaczę Luka!
-A ja bym chciała poznać Kaspra..- Rozmarzyła się Emi. Mika jej dużo opowiadała o przyjacielu swojego chłopaka. Emi i Kasper nawet korespondowali ze sobą za pomocą internetu, ale to nie to samo co stanąć ze sobą oko z oko.
Saori siedziała w milczeniu i wsłuchiwała się w śpiew ptaków, a Kin... jak to ona bawiła się kamyczkiem, niczym piłką do nożnej.
*
Słońce będąc już bardzo wysoko na niebie oblewało wszystkich swoimi ciepłymi, złotymi promieniami. Dziewczęta marząc o spotkaniu z chłopcami i o balu zamknęły oczy i wystawiły twarze w kierunku jasnej gwiazdy. Nawet Kin, która przeważnie na miejscu nie usiedzi dłużej niż 5 minut, wyciszyła się i cieszyła pogodą. Delikatny śpiew ptaków wprawił je w stan tak błogi, że nie chciały przestać marzyć.
-Eh, słońce chyba zaszło..- Stwierdziła Mika nie otwierając oczu.
-No nie wydaje mi się, bo nie było żadnych chmur na niebie...- Zaciekawiona Miyo otworzyła oczy i ... na przeciwko siebie zobaczyła szóstkę chłopaków. Mieli uśmiechnięte twarze i spokojnie się im przyglądali. Wzrok brązowookiej skrzyżował się się ze wzrokiem przystojnego bruneta o oczach koloru nieba. Jego twarz obleczona promieniami słońca wyglądała niczym twarz anioła. A jego uśmiech był tak nieziemsko ciepły i przyjazny, że Miyo, sama o tym nie wiedząc, odwzajemniła uśmiech. Na jej policzki wstąpiły delikatne, różowe rumieńce, które podkreśliły jej urodę.
Chłopak nie mógł oderwać od niej oczu. Jej ciemne włosy delikatnie zafalowały pod wpływem mocniejszego wiatru, a na policzkach pojawił się dołeczki spowodowane uśmiechem.
~O, łał... To istny anioł...- pomyślał chłopak. Faktycznie Miyo mogła przypominać pomocnika niebieskiego, gdyż miała na sobie białą sukienkę, która w promieniach słońca lśniła srebrnym blaskiem.
-Miyo, co tak zamilkłaś?- Spytała Mika i otworzyła odruchowo oczy, które przybrały kształt śliwek, gdy zobaczyła przed sobą twarz ukochanego. Natychmiast wstała i rzuciła się w jego ramiona.- Luk! Kochany...!
Reszta dziewczyn, słysząc okrzyk blondynki, otworzyła oczy i również wstały, by się przywitać z chłopakami. Jedyna Miyo jeszcze siedziała na trawie wpatrując się w błękitne oczy bruneta. Dla nich czas się zatrzymał. Nic nie słyszeli, nie myśleli, a widzieli tylko siebie. Chwila ta jednak długo nie trwała.
-Miyo, a ty będziesz tak siedzieć i się gapić? Przywitałabyś się, a nie!!- Dopiero poirytowany głos Kin wyrwał parę z osłupienia.
*
-CHOLERA JASNA!- Wrzask wściekłej Urako postawił na nogi śpiące Mayumi i Yoshiko.
-Co się tak drzesz jak stare prześcieradło...?!- Krzykiem jej odpowiedziała zaspana Mayumi.
~Ona kiedyś oberwie za te swoje odzywki...- Pomyślała Yoshiko i wstała. - Możesz powiedzieć co się stało? - Spytała wściekłej blondynki, gdy już do niej podeszła. To co zobaczyła we wrzącym kotle dało jej całą odpowiedź.- Mamy problem..Mayumi, chodź zobacz.
Blondynka posłusznie zwlekła się w kanapy i ziewając podeszła do kotła...
*
Czas mija tak szybko w miłym towarzystwie, że dziewczęta nawet nie wiedzą kiedy wybiła godzina 14. Chłopcy byli zawiedzeni tym, że będą musieli rozstać się ze swoimi towarzyszkami, ale rozumieli, że im przygotowanie się zajmuje więcej czasu.
-To jak będziecie gotowi to przyjdźcie. - Gdy już wszystko było uzgodnione Myo i dziewczyny uśmiechnęły się i skierowały się każda do swojego domku. Miały się spotkać w domu Miyoko za pół godziny.
*
Przedmieścia. Mimo popołudniowej godziny, słońce wciąż mocno ogrzewało ziemię. Pod niewielki domek jednorodzinny podjechała czarna limuzyna, z której wysiedli mężczyźni w czarnych, eleganckich garniturach. Przed dom wyszła kobieta w wieku około 50 lat.
-Zapraszam do środka. - Rzekła, gdy otworzyła furtkę na niewielkie podwórko. Przy ścieżce prowadzącej do wejścia rosły krzaki róż, a za domem rozciągała się mała łączka z kilkoma drzewami wiśni. Wnętrze domu było eleganckie, jednak nie należało do najdroższych.
-Są już gotowe? - Spytał brunet, nie mogąc się doczekać spotkania z ciemnowłosą anielicą...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Miyoko dnia Nie 16:16, 02 Sie 2009, w całości zmieniany 9 razy
|