Forum Klub Pisarski Strona Główna
Klub Pisarski
Widzisz te błękitne wrota? Prowadzą do wymiaru wiecznej nocy, gdzie srebrny glob rozświetla mrok. To tu, w jego blasku rodzą się marzenia. Chcesz poczuć jak rodzi się Twoja wena? Tak? To zapraszam do naszego Księżycowego Wymiaru Marzeń!
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj

Forum Klub Pisarski Strona Główna
Forum Klub Pisarski Strona Główna ...Hotaru-Chan / Nowa Era Czarodziejek / Tom 1 (NEC) Rozdział 31
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Pon 16:40, 09 Lis 2009
Autor Wiadomość
Kohaku
Początkujący Pisarz


Dołączył: 31 Paź 2009
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: prawdopodobnie z Polski
Płeć: Kobieta

Temat postu: Rozdział 31
Biegła długim, ciemnym korytarzem. Zdawał się nie mieć końca. Co jakiś czas z malutkich otworów błyskały promienie księżycowego światła, nigdy jednak na nią nie padały. Nie rozumiała, dlaczego ma na sobie długą, jasnoróżową suknię, która tylko utrudniała jej ten bieg. Ile on już trwał? Tygodnie? Miesiące? Była zrozpaczona. Wszystkie mięśnie jej ciała błagały o postój, ale ona nie mogła się zatrzymać, uciekała. Wiedziała, że gdy stanie, dopadnie ją strach i panika.

I wtedy ujrzała wylot. Podbiegła bliżej i jej oczom ukazała się duża, skalna komnata. Tam stały pozostałe czarodziejki. Miały puste oczy i pochylone głowy. Stała tam też Black Moon, śmiejąc się najbardziej szyderczym tonem.

-Patrz!- krzyknęła do niej. -Patrz, co robię z twymi najbliższymi!

Chwyciła Sailor Moon i spoliczkowała ją z całej siły, po czym zdarła z jej policzków skórę ostrymi paznokciami. Blondynka krzyknęła, a w jej głosie krył się ból i tylko ból. Niesamowity i nieposkromiony. Black Moon drapała dalej, tak, że w końcu cała czarodziejka była zakrwawiona. Na końcu odcięła jej głowę.

-Widzisz?!- krzyknęła do niej. -To cała miłość i sprawiedliwość! Na świecie nie istnieje miłość i nie ma w nim za grosz sprawiedliwości!

* * *

ChibiUsa obudziła się zupełnie przerażona. Miała wrażenie, że nie zna siebie, a przed oczami widok zakrawionej Sailor Moon. W uszach dźwięczały jej jeszcze ostatnie słowa Black Moon: "Na świecie nie istnieje miłość i nie ma w nim za grosz sprawiedliwości!". Chciała wierzyć, że to nieprawda, jak bardzo chciała! Ale, w takim razie... Dlaczego Usagi się tak w stosunku do niej zachowała? Dlaczego Seiya za wszelką cenę odbiera blondynkę Mamoru? Dlaczego... Dlaczego... Dlaczego?! Uniosła głowę do nieba:

-Heliosie... gdybyś tu był...

* * *

Był wieczór, ale Seiya nie spał. Spacerował po lesie, uszczęśliwiony : "Mnie pocałowała! Mnie!". Nic nie mogło w tej chwili przerwać jego szczęścia. Serce dudniło mu w piersi, chciało się wyrwać i polecieć do Usagi... "Żadna historia nie jest taka sama", cieszył się, "Żadna! Tu nie ma Small Lady, nie ma Endymiona! To historia Króla Seiyi i Królowej Serenity!". Po jego głowie tłukły się wizje pocałunków z Serenity, wspólnego wychowywania dzieci, picia z diamentowych kielichów i tej niezwykłej radości, której już od tak dawna nie czuł w sercu.

-O, a to z czego nasz pan zakochany się cieszy?- usłyszał zgryźliwy głos tuż przy uchu. Z niewielkim zachwytem powrócił do przeszłości i ujrzał... JunJun.

-Przepraszam- odwarknął. -Ja mam się tobie zwierzać?!

-Nie, nie musisz- uśmiechnęła się lekko. -To ja spadam, do widzenia.

Seiya uśmiechnął się. To niewątpliwie jego fartowny dzień, skoro wszystko idzie tak łatwo. Nawet nie odpowiedział jej, tylko ruszył dalej wolnym krokiem. Nagle poczuł, że się o coś potyka i traci grunt pod nogami... chwilę później leżał w kałurzy pełnej błota, a nad sobą słyszał triumfujący śmiech. "Przy niej nic nigdy nie idzie łatwo" pomyślał.

-Patrz zawsze pod nogi- rzuciła zielonowłosa i odeszła.

Czarnowłosy nie potrafił zlokalizować, czy specjalnie wysunęła spod ziemi korzenie swoją mocą, czy też podstawiła nogę. Pewnie to drugie... Wygramolił się z kałuży i odwrócił, by wyrównać rachunki. Dziewczyna szła sobie wolnym krokiem, nie spodziewając się ataku. "A niech to... będę musiał zrobić wyjątek co do zasady nie bicia dziewczyn"- pomyślał, a chwilę później cicho jak mysz ruszył na nią. Kiedy był już bliziutko, przygotował się do uderzenia, i... zamahnął ręką w powietrze, bo tamta schyliła się, błyskawicznie odwróciła i podcięła mu nogę. Huknął o ziemię, wstał jednak sprężyście.

-Proszę- westchnęła teatralnie JunJun. -Będę się biła z chłopakiem, który nawet nie umie chodzić cicho.

Bójka rozpoczęła się na dobre. Pełna podcięć, kopnięć i wymierzonych pięści była naprawdę groźna. Zielonowłosa używała rozmaitych pchnięć i kopnięć, łącząc je wdzięcznie i z płynnością równą kotu. Czarnowłosy używał głównie męskiej siły i wzrostu - był o połowę wyższy od swej przeciwniczki.

JunJun czuła przeszywający ból w lewym ramieniu, od ciosu przeciwnika. Brew jej krwawiła, lejąc się na prawe oko i oślepiając ją w połowie. Uderzała coraz bardziej wściekle, aż w końcu udało jej się kopnąć Seiyę w kolano. Mężczyzna zachwiał się i upadł na ziemię.

-Czy to koniec?- prychnęła zielonowłosa, przymieżając pięść do czoła przeciwnika.

-Jeszcze się spotkamy- warknął, wstał i odszedł. Poniósł mniej ran niż ona, ale z powodu przegranej cierpiał bardziej.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Wyświetl posty z ostatnich:
Do góry
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Regulamin