Usagi patrzyła w przestrzeń z szeroko otwartymi oczami. Była blada i ciężko dyszała. Miecz wypadł jej z ręki, upadając na trawę. Nogi się pod nią trzęsły. Zachwiała się.
-Moon!- Mars podbiegła do przyjaciółki chwytając ją. - Usagi - chan!...
Zobaczyła jeszcze zatroskaną twarz wojowniczki ognia i zemdlała.
Rei przyglądała się Usagi, głaszcząc jej twarz i szepcząc do ucha słowa otuchy. PallaPalla i CereCere podbiegły do swoich sióstr. Zdziwiły się, kiedy to samo zrobiły Hotaru i ChibiUsa.
-Żyją.- powiedziała po chwili fioletowooka. -Wybaczcie, że nie mogę ich uleczyć...
-Ejże, nie zżucaj wszystkiego na siebie. Wszystkie wydarzenia tutaj nie mają w sobie twojego udziału - nie ma w nich twojej winy- różowowłosa z troską objęła przyjaciółkę.
* * *
Usagi obudziła się w łóżku u siebie w domu. Miała wysoką gorączkę i okropne bóle głowy. Nad nią siedział Mamoru, głaszcząc po rękach. Trochę dalej wszystkie Inner Senshi omawiały stan przyjaciółki i to, że przez jakiś czas ma nie walczyć.
-...sobie same- usłyszała głos Minako.
-Usagi musi odpocząć- powiedziała cicho Ami.
-Usa-ko...- wyszeptał Mamoru. -Budzi się!- powiedział głośniej.
Pozostałe dziewczyny natychmiast do niej podbiegły. Milczały, nie chcąc jej zmęczyć rozmową. Usagi jednak nie widziała ich, patrzyła tylko na Mamoru.
-Mamoru- powiedziała cicho.
-Czas się dyskretnie wycofać- szepnęła Minako i tak też zrobiły.
Zamykając drzwi za parą, mogły tylko przypuszczać, co się między nimi odbywa...
* * *
JunJun spała, automatycznie ściskając rękojeść srebrzystego miecza, który stał się jej nowym urządzeniem.
-Cudownie- mruknęła CereCere. -I Jun i Ves śpią już od kilku godzin...
-Uhm- odpowiedziała PallaPalla. -Nie możemy im chyba pomóc?
-Ja... nigdy nie potrzebuję pomocy- usłyszały szept. JunJun otworzyła oczy i uśmiechnęła się, przykładając czoło do srebrzystej, zimnej rękojeści miecza. -To idiotyczne, wiecie, że poradzę sobie bez tego.
-Nie powinnaś tak mówić- mruknęła niebieskowłosa.
-Ty też tak do nie dawna myślałaś, ale... coś się zmieniło?- nie wiadomo, czy było to pytanie, czy stwierdzenie, ale wypłynęło z ust zielonowłosej.
PallaPalla odwróciła się od niej, udając obrażoną - tak naprawdę chciała ukryć rumieniec, który przybył na myśl o Yatenie. Coś się zmieniło... Jasne, ale nawet ty nie musisz wiedzieć, co- pomyślała.
-A jak to możliwe, że żyjesz? - zapytała prosto z mostu CereCere.
Teraz JunJun się na nią strasznie wściekła, mimo że to ukryła. Chciała zataić przed siostrami fakt, że zaklęcie trafiło bardziej VesVes, a może nawet zataić przed samą sobą... ale nie, one zawsze muszą trafić w ten słabszy punkt.
-Możliwe- odpowiedziała cicho i podeszła do leżącej VesVes. Żyła, ale oddychała tak jakoś... dziwnie. -Obudź się, Ves, obudź- wyszeptała cicho.
Na jej ręce zacisnęły się palce czerwonowłosej.
-Wiesz, jak to było...- szepnęła. -Mi... musicie pomóc.
JunJun stała jakby jeszcze chwilę w stanie półprzerażenia, po czym złapała telefon i nie zważając na pytania sióstr zadzwoniła po karetkę pogotowia.
-Wy zawsze śpicie!- warknęła do dwóch pozostałych. -Trzeba tak było zrobić od razu!
* * *
Seiya cały się trząsł, ledwo oddychał z przerażenia.
-Mam nadzieję, że z Usagi wszystko dobrze- powtórzył po raz setny, a Taiki po raz setny mu odpowiedział:
-To było tylko omdlenie, Seiya...
Post został pochwalony 0 razy
|