JunJun, VesVes, PallaPalla i CereCere siedziały w swoim pokoju gościnnym i rozmawiały.
-Czuję coś dziwnego-powiedziała zielonowłosa. -Za krótko jestem sailor, aby ocenić, co to jest. Coś wbija się w ziemię i zakarza ją.
-Król Endymion też powinien to czuć- zauwarzyła spokojnie zrównoważona CereCere.
-A kto go tam wie?- westchnęła JunJun.
-Powietrze...-powiedziała cicho różowowłosa. -...też jest jakieś dziwne... Czuję coś okropnego. Kiedy się skupię, czuję dokładniej, że jest jakieś zbyt gęste.
-Skarzenia, gęstości- mruknęła PallaPalla. -Wy to naprawdę macie problemy. Już nie macie co robić?
-Jesteś zbyt beztroska, PallaPalla-powiedziała JunJun.
-Od razu wiedziałam, że nie nadajesz się na czarodziejkę- dodała CereCere.
-Wcale nie- błękitnowłosa podsunęła nogi pod brodę i zaczęła słuchać VesVes, która odezwała się dopiero teraz:
-To na pewno sprawka Ciernistego Księżyca.
-No jasne, a kogo?!- zirytowała się zielonowłosa. -Ziemia sama się przecież nie skaziła, no nie? Wiecie co? Idziemy do Usagi!
I zdecydowanie wstała.
* * *
ChibiUsa upadła na Hoti. Czarnowłosa podniosła się i wciągnęła w płuca wspaniałe, rześkie powietrze. Jakże dawno go nie wdychała! Tak, jestem u siebie w domu, pomyślała. Jednak coś mi tu nie pasuje..., otworzyła oczy. I zrozumiała. Stała w pięknym, wielkim ogrodzie przy pałacu.
-Titan Castle... mój dom...- wyszeptała Sailor Saturn.
-Hoti, nie chcę obrażać twojej bramy czasu, ale od Ziemi to nam daleko- powiedziała Chibi Moon.
-Tak... trafiłyśmy do ogrodu w moim domu, w domu Saturna... trzeba się było wcześniej przemienić z powrotem... wtedy trafiłybyśmy do ogrodu w moim domu, w domu Hotaru...
-No to wracajmy!- zawołała Chibi Moon i wyrwała czarnowłosej klucz z rąk. -Ale... co to?- klucz był czarny!
-Klucza można urzywać raz na cztery do siedmiu dni...
-Czyli mamy tu aż tyle czekać?!- ChibiUsa wybauszyła oczy. -Ja chcę na Ziemię!
Hotaru uśmiechnęła sie:
-Nie będzie tak źle...
-Sailor Saturn!- usłyszały za sobą krzyk. -Wróciłaś, księżniczko...
Za nimi stała mała czarodziejka... Wyglądem przypominała bardzo Hoti.
-Witajcie, jestem Guardian Sailor Saturn, czarodziejka chroniąca Titan Castle...- ukłoniła się przed nimi mała dziewczynka. -A ty, Saturnie... Wróć do normalnej postaci- wyjęła jakąś pięknie zdobioną różdżkę i dotknęła nią czarodziejki. Po chwili była w stroju Hotaru była w stroju Princess Saturn. -Po co przybyłaś, księżniczko...?- zapytała radośnie Guardian.
-Mamy... e... pewien problem spowodowany niewielką pomyłką- powiedziała ChibiUsa.
-Chibi Moon!- Guardian i ją dotknęła delikatnie różdżką. -A raczej Small Lady...- ChibiUsa była już w stroju Małej Damy. -Zapraszam do pałacu. W Komnacie Gościnnej opowiecie, co się stało.
* * *
Setsuna, Haruka i Michiru siedziały w pokoju zmartwione. Morskowłosa i krótkowłosa były nieco złe za jej pohopną decyzję wysłania Saturna po Małą Damę. Dwie dziewczynki nie wróciły jednak przyjaciółki ciągle robiły sobie nadzieję, że za chwilę ktoś zapuka do drzwi i zawoła: "Wróciłam z ChibiUsą!". Tak się jednak nie stało. Blondynka straciła już nadzieję. Wstała więc i powiedziała:
-Idziemy do Usagi.
Szły w milczeniu, ufając, że ich księżniczka odnajdzie Małą Damę i Hotaru. Doszły do jej domu szybko, bo utrzymywały dobre tępo. Kiedy zadzwoniły, otworzyła im Usa:
-O, hej... no, właśnie, przyszłyście...- jąkała się chwile, po chwili usłyszały głos:
-Dobra, Usa... zanim ty to powiesz...
Była niska. Miała zielone włosy, ułorzone tak misternie i wysoko, że doskonale podciągały jej niski wzrost.
-To JunJun...- przedstawiła ją Usagi. -Sailor Juno.
-To jest S A I L O R ? ! ? ! ? ! ? ! - zawołały równo trzy przyjaciółki.
Siedziały w pokoju gościnnym w domu Usagi. Kiedy każdy został już każdemu przedstawiony, niebieskowłosa zapytała:
-A gdzie ta czwarta... ta niższa?
-Właśnie, gdzie Hotaru?- zapytała Usagi.
Zapadła cisza. Michiru nie wytrzymała i z jej oka poleciała łza zmartwienia. Poleciała i druga, trzecia, czwarta... Haruka ją objęła.
-Hotaru...- powiedziała Setsuna. -Poszła po Małą Damę... i... nie wróciła.
Post został pochwalony 0 razy
|