Forum Klub Pisarski Strona Główna
Klub Pisarski
Widzisz te błękitne wrota? Prowadzą do wymiaru wiecznej nocy, gdzie srebrny glob rozświetla mrok. To tu, w jego blasku rodzą się marzenia. Chcesz poczuć jak rodzi się Twoja wena? Tak? To zapraszam do naszego Księżycowego Wymiaru Marzeń!
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy Galerie Rejestracja Zaloguj

Forum Klub Pisarski Strona Główna
Forum Klub Pisarski Strona Główna ...Kohaku / Kamienie Kakuatan / Tom 1 8. Co mówią karty
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Pon 16:13, 18 Cze 2012
Autor Wiadomość
Kohaku
Początkujący Pisarz


Dołączył: 31 Paź 2009
Posty: 195
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/10
Skąd: prawdopodobnie z Polski
Płeć: Kobieta

Temat postu: 8. Co mówią karty
Sara skoczyła na łóżko i niemal się na nim odbiła. Wsadziła twarz w poduszkę. Ivonne na łóżku naprzeciwko chichotała nad PSP, grając w jeden z tych randkowych symulatorów, które zdaniem złotowłosej kompletnie nie miały sensu. Jutro był weekend i Sara wiedziała, że jak tylko Kalla wróci z łazienki, brunetka będzie je chciała gdzieś wyciągnąć. To była niemal tradycja. Na przykład w kilka miesięcy temu, w środku zimy, w samych klapkach wydreptały zrobić bałwana na śniegu, a w rezultacie były mocno chore - i pisały w późniejszym terminie test z Teorii Magii. Wszystkie jej nie lubiły i nic w tym dziwnego - kto lubił tę nudną lekcję? Ale to było dawne wspomnienie i już nigdy go nie powtórzą, bo dyrektor się skapnął o tym niewinnym wybryku i jakoś tak się złożyło, że nie przyjął go zbyt miło.
Drzwi się otworzyły i stanęła w nich Kalla. Miała czekoladową skórę i czarne włosy związane w dużo małych warkoczyków gumkami najróżniejszych kolorów. Dziewczyna nosiła też aparat ortodontyczny, ale nie wstydziła się go - wręcz przeciwnie, uwielbiała się szczerzyć i pokazywać barwne gumki między błyszczącymi, białymi zębami.
- Hej! - krzyknęła w wyśmienitym humorze. - Już wiemy, co robimy dziś w nocy?
- Idziemy odwiedzić chłopaków - Ivonne uśmiechnęła się szeroko. - Orian i Max zaprosili nas do swojego pokoju, ale będzie też Trey, Willis, i może nawet ten Nathan. Całkiem słodko, nie? - zachichotała. - Jest w czym wybierać.
- Genialne! - stwierdziła z uznaniem Kalla. - Jak ty to załatwiłaś, Ivie?
- Ta - jem - ni - ca - blondynka dalej chichotała. - Saruś, wybierzesz się z nami, nie?
Sara zbladła z głową pod poduszką. Pokój chłopaków? Dlaczego? Co to za idiotyczny pomysł? I dlaczego niby miał tam być Nathan? On, o ile się nie myliła, był „grzecznym chłopcem”. Nieważne… Ona nie idzie.
- Nie idę - poinformowała koleżanki.
- I tracisz tak świetną zabawę? - prychnęła Ivonne. - Nie ma mowy!
Royse rzuciła jej kpiące spojrzenie znad książki i powróciła do lektury.
- W piżamie? - Sara rzuciła w stronę Ivie poduszką. - Nie wyobrażaj sobie!
Blondynka przechwyciła przedmiot i odrzuciła złotowłosej.
- Założysz bluzę, najwyżej! Jesteś tchórz, Sara!
- Właśnie! I stracisz możliwość popatrzenia na Maxa! - włączyła się Kalla. No tak - Nicolas znika, Max wraca do łask. Szkoda słów.
Oczywiście i tak skończyło się na tym, że cała trójka wędrowała pustym, ciemnym korytarzem. Sara z bluzą narzuconą na bluzkę od piżamy, Ivonne i Kalla bez bluz. Złotowłosej dalej wcale się ten pomysł nie podobał, ale nie miała wyjścia. Jeśli nie pójdzie, przez następne trzy tygodnie będą sobie z niej żartowały z tego powodu.
W pokoju Oriana i Maxa panował niesamowity burdel. W „pakiecie” byli wszyscy wymienieni przez Ivie chłopcy. Czarnowłosi bracia - jeden czytał komiks, drugi chyba tylko i wyłącznie na nie czekał. Na krześle siedział Trey i wcinał chipsy. Trey zwykle coś jadł, co mocno odbijało się na jego opasłym brzuszku. Drugie łóżko okupował Willis, który był, podobnie jak Max, na czwartym roku, miał śliczne, błękitne oczy w ametystowe cętki i dołeczki w policzkach, gdy się uśmiechał. W kąt, opierając się o szafę, wciśnięty był Nathan. Sara pomyślała, że wcale nie jest brzydki - po prostu ma oryginalną urodę. Rudy wyglądał w tym towarzystwie i miejscu na nieco zagubionego.
Kalla i Ivonne obsiadły Maxa z dwóch stron i zaczęły do niego świergotać, próbując w między czasie sprawić, by chłopak zapomniał o tej drugiej. Brunet szczerzył się do obu dziewcząt niczym wytapetowany fotomodel do zdjęcia i wyraźnie był w swoim żywiole. Orian oderwał się znad swojej wątpliwej lektury tylko na moment, by skinąć gościom, a Trey na wszelki wypadek położył sobie miskę z chipsami na kolanach, żeby ktoś - broń Boże - nie pomyślał, że są one dla wszystkich. Sara usiadła między Willisem a Nathanem. Ten pierwszy nawet jej nie zauważył, zbyt zajęty wgapianiem się w Ivonne. Rudzielec mruknął jakieś niemrawe „cześć”, a Sara odpowiedziała mu równie energicznym „hej”, opierając się o ścianę.
- A nie uważasz, Kalla, że ten blondynek, co był tu niedawno, jest słodki? - spytała nagle Ivonne. O tak, Sara doskonale znała tę taktykę - Ivie udaje, że jest zainteresowana jakimś konkretnym chłopakiem przy innych chłopakach, żeby ci pozostali zobaczyli, że będą musieli o nią trochę zawojować. Blondynka uwielbiała, gdy chłopcy o nią walczyli.
Kalla też wiedziała, o co chodzi, i wcale jej się to nie uśmiechało. Szybko nawiązała temat w innym kierunku.
- Hm, to ciekawe, nie? Najpierw ta dziewczyna, która zniknęła w tym samym czasie, co Sean, a później ten chłopak.
- Bardzo przystojny chłopak - poprawiła Ivonne. Ciemnoskóra rzuciła jej mordercze spojrzenie. Max za to nie okazał zainteresowania słowami jasnowłosej piękności.
- Hej, faktycznie, tej samej nocy, co Sean! - stwierdził ze szczerym zdziwieniem. - Nie zauważyłem, ale to prawda! Jesteś bardzo spostrzegawcza, Kalla!
- Albo to ty jesteś bardzo tępy - mruknęła pod nosem Sara. Nathan usłyszał jej słowa i cicho się zaśmiał. Złotowłosa posłała mu więc minę, mającą prezentować stan umysłowy bruneta, a on schował twarz w kolanach.
Kalla tymczasem napuszyła się z dumy.
- Ale ty jesteś z wyższej klasy, co tam możesz o nas wiedzieć, nie? Inaczej na pewno pierwszy byś zauważył - zapewniła Maxa.
- Hm… Tak, masz rację - przyznał z jawnym zadowoleniem Max, którego młodszy brat był w klasie z Seanem i zawsze mu o wszystkim, co się działo w jego życiu, szczegółowo opowiadał. - Hej, Nathan, a ty to zauważyłeś?
Rudzielec podniósł głowę, poprawił okulary i odpowiedział:
- Nie. Niestety, nie jestem tak SPOSTRZEGAWCZY, jak ty i Kalla. Ale to ciekawy zbieg okoliczności, czyż nie?
Kłamał i tylko Sara to zauważyła. Tylko ona widziała kpiący błysk w jego zielonych oczach, gdy to mówił.
- Bardzo - Trey miał policzki wypchane jak chomik i z trudem potwierdził słowa okularnika, plując przy tym chipsami.
- A może te wypadki są powiązane? - wysunął sugestię Willis. - Nathan, na pewno nic o tym nie wiesz? Może przed zniknięciem Sean zachowywał się podejrzanie, co?
Rudzielec odrzekł szybko:
- Nie. Zupełnie normalnie. Ale gdy dostał list, był bardzo przerażony i powiedział, że nie może czekać ani chwili.
Orian puknął się wymownie w czoło.
- Przewrażliwiony. Ten Sean w ogóle był dziwny.
- Niby dlaczego? - głos Nathana wskazywał na lekkie zirytowanie.
- Gdy pojawił się nowy pierwszy rok, czyli my, kilka lat temu, nie przyjaźnił się z nikim - mówił młodszy z czarnowłosych braci. - A na pierwszej lekcji Praktyki spowodował niemal trąbę powietrzną, pamiętacie? Wtedy, gdy się okazało, że sprzyja mu bardziej niż inne żywioły. Jakoś u innych magia żywiołów była równa, tylko nie u niego. Podejrzane.
- I tyle? - wymknęło się Sarze. - Ma potężniejszą moc od ciebie, i dlatego jest dziwny?
Właściwie nie chciała tego powiedzieć. Po prostu uważała, że Sean jest w porządku. Gadali kilka razy, kiedyś musieli razem zrobić pokaz, i on był miły. Nie nabijał się z niej i nie uznawał, że woli załatwić sprawę sam, bo Sara nie ma umiejętności magicznych. Mimo to wstawienie się za kimś, za kim nie przepada Max lub ktoś z jego przyjaciół było równe zabiciu życia towarzyskiego. I tak Kalla i Ivonne właściwie litowały się, przyjaźniąc się z nią, a ona sama wbiła ostatni gwódź do własnego grobu. Ten jedyny, który był jeszcze równo. Idiotka, pomyślała Sara.
- Ty nic nie mów o mocy! - naskoczył na nią Max. - Ty, osobo, która właściwie jej nie ma!
Trzeba było walczyć dalej.
- Wolę mieć mniej mocy, niż… - złotowłosa nagle zrezygnowała. Machnęła ręką - Nieważne. Nic tu po mnie.
Odwróciła się do drzwi i po chwili stała sama na pustym korytarzu. Wzburzona i zrozpaczona równocześnie. Właśnie uświadomiła sobie, że straciła jedyne przyjaciółki. Przyjaciółki? One nigdy nie były jej przyjaciółkami naprawdę. W jej oczach wezbrały łzy. Rzuciła się biegiem do swojego pokoju.
Otworzyła drzwi z rozmachem. Scena, którą tam zastała, była dość osobliwa. Royse siedziała na środku pokoju, a w okół niej tworzyły prostokąt cztery świece jako cztery kąty - niebieska, fioletowa, czerwona i zielona. Przed dziewczyną unosiły się nad ziemią karty, które opadły wraz z wejściem złotowłosej.
Royse spojrzała na nie z zaskoczeniem, po czym podniosła wzrok na Sarę. Na jej twarzy wykwitł leciutki, pokrzepiający uśmiech. A później złotowłosą tak zatkało, że zapomniała o smutku, bo brunetka odezwała się:
- Właśnie przypadkowo wywróżyłam ci przyszłość. Chcesz posłuchać?
Sara pociągnęła nosem i pokiwała głową, domykając drzwi. Opadła na dywan naprzeciwko swojej współlokatorki i podwinęła kolana pod brodę. Jej pokój wydawał się zupełnie inny, niż normalnie. Atmosfera panująca w nim wydawała się być magiczna i tajemnicza. Płomienie na knotach migotały w czterech kolorach adekwatnych do barw samych świec. Od kart biła dziwna, pociągająca aura. Sara zauważyła, że obrazkiem do góry leżało tylko siedem kart.
Royse przeciągnęła palcem po jednej z nich i powiedziała:
- Tu widzę koniec i początek. Nowe jest lepsze od starego. Karty mówią, że spotkasz prawdziwych przyjaciół.
Sara uśmiechnęła się słabo. To piękne, ale raczej niemożliwe.
- Hm… - Royse wskazała na kartę przedstawiającą cień powieszonego zwierzęcia. Mógł to być kot, albo mały pies. - W niedalekiej przyszłości będziesz w śmiertelnym niebezpieczeństwie i tylko od wsparcia osób, których jeszcze nie znasz, będzie zależało, czy wyjdziesz z niego żywa.
- Terror Maxa i Oriana - kiepsko zażartowała Sara.
- Tu widać, że będziesz dążyła do pozornie niemożliwego celu - ciemne oczy brunetki zrobiły się jakby bardziej błyszczące i podekscytowane. Przejechała wzrokiem jeszcze raz po wszystkich kartach i pokiwała głową z zamyśloną miną. Raczej do siebie, nie do Sary.
- I tyle? - upewniła się złotowłosa.
- Co?… Ach, nie. Tu jest jeszcze jedno - Royse zmarszczyła brwi. - Nie oglądaj się za bliźniakami.
- Hę? Dlaczego?
- Nie mam pojęcia - brunetka wzruszyła ramionami i zaczęła zbierać karty. - Po prostu, karty radzą ci nie zakochiwać się w żadnym chłopaku, który ma bliźniaka lub bliźniaczkę.

* * *

Nathan wszedł do stołówki i ochota na jedzenie przeszła mu, jak tylko ujrzał gębę Maxa. Po wczorajszym już wiedział, że nie ma szans na trzymanie się z jego grupą. Nie podpasowali mu i on im też. Kurde, jak to się stało, że oprócz Seana nie miał innych znajomych? Zawsze tak jakoś… nie odczuwał potrzeby. No, ale nie mógł przypuszczać, że nagle pojawi się jakaś wilkołaczka i zaciągnie jego jedynego kumpla w szaloną podróż. Szaloną, ale on ją poparł. Głupia Royse. On jest po prostu zbyt podatny na wpływy.
Obok Maxa siedział nieodłączny Orian. Dalej - o, niespodzianka - Ivonne i Kalla. A one co tam robią? Sary z nimi nie ma. Dlaczego go to nie dziwi?
Po wczorajszej idiotycznej akcji wyszedł kilka minut po niej. Na początku zastanawiał się, czy do niej nie skoczyć, ale i tak nie był pewien, gdzie ma pokój, a poza tym - w sumie się nie znali. Nathan nie sądził, by Sara potrzebowała jego towarzystwa, a on miał własne problemy. Ot, ten test z geografii w poniedziałek, na przykład. Trzeba się na niego przygotować. No dobra, to oczywiste, że akurat wczoraj to tego nie robił. Och, nieważne.
Wycofał się ze stołówki i ruszył szybkim krokiem do swojego pokoju. Nagle poczuł, że ktoś chwyta go za ramię. Odwrócił się i skrzywił. Royse. Zawsze jakoś tak się składało, że po spotkaniach z nią robił coś, czego później żałował.
- Es, nie mam teraz czasu - stwierdził, wyszarpując ramię z jej uścisku.
- Idź do sali geograficznej - poradziła mu.
- Hm? A to dlaczego? - zmarszczył brwi.
- I tak zgubiłeś zeszyt od geografii. Tam leży. A poza tym… ja po prostu pomagam. Tobie i Sarze.
- Sarze? No tak, to, że pójdę do sali geograficznej, niezwykle jej pomoże - prychnął Nathan. - Serio: jej problemy mnie nie obchodzą. Ona to ona, ja to ja. I Sara… my się nie znamy, do cholery! Ostatnio mówiłaś, że Sean powinien pójść z Alikal. I co? Teraz żałuję, że mu tak poradziłem!
- Powiedziałam, że to będzie dobre w przyszłości. Dla ciebie, dla niego, a także dla kilku innych osób. Hm, i dla ogółu. Dla osób, których serce jest zamrożone i musi znowu zacząć naprawdę bić - mówiła zimno Royse. - Ufam moim kartom, mojemu magicznemu instynktowi i… innym rzeczom. Sean i Alikal mogą zrobić to, czego ja kiedyś nie dokonałam.
- Acha, i tu cię mam! Rządzisz ludźmi dla własnych interesów!
- Nie rządzę, tylko doradzam - to były jej ostatnie słowa. Po wypowiedzeniu ich odeszła i już nie zwracała uwagi na krzyk Nathana, że ma zaczekać. Chłopak prychnął. On? Zgubił zeszyt? Szansa pół procenta. Nie, w ogóle nie ma szans.

* * *

Jakieś dwadzieścia minut później Nathan szedł przez korytarz, tłumiąc złość. Szedł do sali geograficznej po zgubiony zeszyt, który za chwilę miał się odnaleźć.
Ku jego zdziwieniu, drzwi nie były zamknięte na klucz. Puściły, gdy nacisnął klamkę. Wszedł do sali i cicho zamknął za sobą drzwi, pobieżnie przyglądając się mapom wiszącym na ścianach. Zatrzymał się dopiero, gdy ujrzał napis „Nyuma Ya Kuta Ya Moyo”. Westchnął i pokręcił głową na swoją głupotę. Zanotować: nigdy nie ufać czarnowłosym dziewczynom, które posługują się kartami wróżbiarskimi. W skrócie, nigdy nie ufać Royse.
Zeszyt leżał sobie na biurku nauczycielskim. Nathan chwycił go i już miał wyjść, gdy usłyszał dziwne dźwięki dochodzące z szafy. Zawachał się, przypominając sobie słowa Royse. Nie, po co Sara miałaby zamykać się w szafie? Jest przewrażliwiony, a ta opcja iście absurdalna. Podszedł do mebla i otworzył drzwi zamaszystym ruchem. Najpierw upadła na niego zwinięta w rulon mapa, którą chwycił w dłoń. Dopiero po chwili zobaczył… Sarę.
A więc irracjonalność niektórych sytuacji związanych z Royse jednak nie zna granic.
Dziewczyna leżała na plecach, z uniesionymi nogami i gapiła się na niego zaczerwieniona. Po chwili jednak walnęła szeroki, sztuczny uśmiech.
- Hej! - krzyknęła, udając wesołość. - Co tu robisz?
- Przyszedłem po zeszyt do geografii… - Nathan tłumił śmiech. - A ty, co tu robisz?
- Ja… Szukam mapy. Nie mogę znaleźć.
- Mam rozumieć, że w tym celu zamykasz się w szafie? - rudzielec poprawił okulary. - A nie jest tam trochę zbyt ciemno, co? - wskoczył do szafy i jednym ruchem zamknął wrota, żeby upewnić się co do ilości światła we wnętrzu. Po chwili z niej wylazł. - No i widzisz? Zupełnie ciemno! Wyłaź z tej szafy!
- N - n - nie… Od kiedy to zabrania się ludziom poleżeć w szafie? - wyglądała na wręcz urażoną, że Nathan namawia ją do opuszczenia mebla, ale zaczerwienione policzki psuły efekt.
- A nie szkoda ci weekendu?
- No co ty! Znasz jakąś przyjemniejszą czynność, niż wylegiwanie się w szafie z mapami w cichej sali geograficznej w śliczny weekend?
- Całe mnóstwo! - okularnik chwycił ją za nadgarstki i zaczął szarpać. Sara zaparła się piętami, ale Nathan okazał się silniejszy i udało mu się wyciągnąć ją z mebla. Szybko wrzucił tam mapę, która wcześniej wypadła, i zamknął drzwi. - Dobra! Koniec żartów! - otrzepał ręce. - Nie mów, zgadnę: chowasz się przed Maxem i kolegami? Wiesz, że Ivonne i Kalla siedziały z nimi przy śniadaniu?
- Oczywiście - powiedziała to pewnie, ale w jej oczach czaił się smutek.
- Coś się sypnęło, nie? Długo się przyjaźniłyście.
- Najwyraźniej to było kruche - westchnęła i teraz już nawet nie próbowała ukryć smutku.
Nathan machnął ręką.
- Szkoda dla takich czasu. A teraz wyjdźmy wreszcie z tej sali geograficznej.
- Po co? - westchnęła.
- Bo mnie szkoda weekendu na takie coś.
- Rozumiem… - posmutniała jeszcze bardziej.
Rudzielec westchnął.
- Nie masz nic do roboty, tak? Chodź, skoczymy gdzieś. Ja też nie mam do roboty nic ważnego.

> Od autoki
Buhaha, ten rozdział ma PRAWIE 4 STRONY! To jakiś rekord dwunastoletniej mnie!

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Do góry
Strona 1 z 1
Skocz do:  
Wyświetl posty z ostatnich:
Do góry
Napisz nowy temat     Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Regulamin