- Nie będzie łatwo... - Marry i jej matka stały własnie przed domem dziewczynki o niebieskich włosach ściętych na pazia i o oczach koloru morza. Droga nie zajęła im długo, ponieważ Minerwa teleportowała je kawałek od budynku, w którym mieszkali państwo Marley'owie. Wrona widziała po rodzicielce, że myślami była ona przy swojej drugiej córce.
- Owszem. Mamy porządny orzech do zgryzienia... - odparła kobieta. W jej oczach malował się smutek i jednocześnie strach. Starała się nie dawać tego po sobie znać, ale nie umiała skryć swych uczuć. Nie spoglądając na czarnowłosą skierowała się w stronę drzwi. Zapukała, a córka do niej dołączyła.
*******
Ann już jakiś czas czuwała przy śpiącej siostrze. Na jej twarzy widać bylo ślady łez. Młoda dziewczyna z każdą chwilą snu Kim była coraz bardziej zasmucona i podenerwowana.
- Kim... prosze cie.. obudź sie! - z jej oczu znów popłynęła struga łez. - Boje się o ciebie! Po prostu sie boje... - smutnym wzrokiem spojrzała na śpiącą Jagodę. W tej chwili ktoś zapukał do dzrzwi pokoju. - Proszę! - klamka się poruszyła i do pokoju wszedł...
******
- Że co?! - Kobieta z wrażenia usiadła na krześle. Twarz ukryła w dłoniach. Trwała w takiej pozycji do czasu, gdy się uspokoiła.
- Może wody? - Grzecznie spytała Marry. Postać siedząca przy stole spojrzała na dziewczynę, po czym skinęła głową na znak zgody. Czarnowłosa jak gdyby nigdy nic podeszła do kredensu, wyciagnęła szklankę z szafki i nalała do niej wody. Minerwa wciąż stała i spoglądała w okno. Jej córka podała wodę gospodyni. Kobieta wypiła, poczym wstała. Była wysoką, szczupłą matką, która doczekała się tylko jednej córki. Była młoda, miala bowiem dopiero około 30 lat. Niestety, natura nie pozwala jej na więcej dzieci. Między innymi z tego powodu pani Marley nie chce stracić swojeo jedynego dziecka. To, co usłyszała z ust swoich gości, było potwierdzeniem obaw. Niedługo zabiorą jej pociechę.
*******
- Hagrid? Co ty tu robisz? - Dziewczynka była zaskoczona wizytą przyjaciela. Nie myśląc długo rzuciła mu się na szyję. Bardzo się bała o siostrę.
- Już dobrze... cii... - pogłaskał małą po głowie, a o chwili dodał- opowiedz mi, po kolei co sie stało. - Jak na rozkaz, z ust Ann popłynęły słowa opisujące całą sytuację.
- Nieciekawie...A gdzie jest Mine... tzn twoja mama?
- Poszła razem z Wroną załatwić jakieś sprawy...
- Zapewne chodzi o dziewczynki... - zamyślił się Hagrid. - Ide do biblioteki. Może tam się dowiem czegoś o tym, co sie stało z Kim. - Dodał po chwili milczenia i wyszedł szybkim krokiem z pokoju. Ann została znowu sama ze swoimi myślami.
- Robi się ciemno... gdzie one są? - Ami spojrzała w okno. Niebo zaczynało przybierać różowawe odcienie. Słońce z każdą chwilą głębiej zanurzało swe złote ciało w oceaniczną otchłań. - Kim zawsze lubiła patrzeć na zachód słońca... - kolejna łza potoczyła się po młodej buzi dziewczyny.
*******
- Poszło całkiem nieźle. - Podsumowała Marry wychodząc wraz z matką z szóstego domu. Minerwa odpowiedziała jej uśmiechem. Faktycznie, zadanie było prawie wykonane. Wszyscy rodzice najpierw byli zszokowani, a następnie po uszłyszeniu dokładnych informacji od Wrony i jej matki zmieniali zdanie. Państwo Marley, Saylor, Mayer, Dixton, Elder i Adams zgodzili się zapisać swoje córki na kurs samoobrony, jak i obserwować czy nie wykazują jakichkolwiek zdolności magicznych. Szokiem było dla nich to, co się działo z ich dziećmi. Magia.. słyszeli o niej, ale nigdy nie myśleli, że ich pierworodne będą także posiadały takie umiejętności.
- Teraz czas na rodzinę Hamilton'ów. - Oznajmiła Minerwa poczym zadzwoniła do drzwi. Po chwili ktoś w nich stanął.
- W czym mogę pomóc? - Spytała kobieta o delikatnej budowie. Widać było po niej, że ma swoje lata.
- Chciałybyśmy porozmawiać o pani córce. - Odparła Minerwa i weszła do domu nie czekając na zaproszenie. Za nią podążyła Wrona. Kobieta nie była chyba zdziwiona tą wizytą.
- Kiedy ją zabierzecie?- Spytała niespodziewanie pani Hamilton, przerwywając dyrektorce wypowiedź na temat mocy małej Mariah.
- Źle mnie pani zrozumiała. Nie chcemy jej zabrać. Nie teraz.
- Chciałyśmy jedynie prosić, by zapisali państwo swoją córkę na lekcje samoobrony, a później, gdy będzie gotowa, sama zadecyduje o tym, czy będzie uczęszczała do Hogwartu.- Dodała Wrona, poczym wraz z matką pożegnały się i wyszły.
*******
- Jakaś poprawa? - Spytała czarnooka wchodząc do pokoju wraz z matką. Na twarzy całej trójki malował się niepokój i smutek.
- Niestety, nie, Wrono... Hagrid tu był.. poszedł do biblioteki poszukać informacji o stanie Jagody... ale do tej pory nie wrócił... - Na te słowa ktoś zapukał do drzwi i wszedł do pomieszczenia.
- Hagrid... znalazleś coś? - Minerwa odezwała sie pierwszy raz od powrotu.
- Tak. Choć nie było to łatwe, bo kilka chorób ma podobne objawy... Ale chyba wiem co jej jest... Później przyjdzie ją obejrzeć pani Pomfrey... - Widać było, że za wszelką cenę Hagrid chce uniknąć wyjawienia, jaka to choroba.
- Hagrid! Powiedz wreszcie, co jej jest?! - Małej puściły nerwy. Z jej spuchniętych od płakania oczu znwów popłynęły łzy. Tym razem byl to dosłownie wodospad łez. Półolbrzym spojrzał smutnym wzrokiem na Ann, poczym spuścił głowę.
- Ona jest... - Nie chciał... ale musiał to powiedzieć - ona jest... w....
Post został pochwalony 0 razy
|